My większość czasu przebywamy razem. Pracę w domu czasem ciężko jest połączyć z rodzicielstwem, ale nam się to udaje 🙂 Nasz tata aktywnie uczestniczy w domanowaniu, tak bardziej od strony technicznej 😉 To jest, że tak powiem, złota rączka, która uwielbia tworzyć dla córeczki różności: drabinka do brachiacji i trapez do ćwiczeń , klocki, koło garncarskie z patery ;). Jednym słowem, kiedy ma natchnienie i czas to można być pewnym, że coś nowego powstanie 🙂
Oboje zachwycamy się metodą Domana, jesteśmy przekonani, że działa i cieszymy się ogromnie, że o niej dowiedzieliśmy się i ją stosujemy. Chociaż tata spędza o wiele mniej czasu z dzieckiem, to stara się tych nawet czasem kilka minut, spędzić z korzyścią. Tata jest dla naszej córeczki prawdziwym przyjacielem, z którym można pożartować, pośmiać się i poznać coś ciekawego o świecie. On opowiada jej kosmosy o których ja nie mam pojęcia. Ostatnio opowiadał o ruchu elektronów a ona była zasłuchana. Dzieci są spragnione wiedzy i żaden temat nie jest dla nich obcy czy nudny, czasem jedynie mają inne plany czy preferencje 🙂
Nasza rodzina jest wielojęzyczna. Jest to taka mieszanka polskiego, ukraińskiego i angielskiego, ostatnio zaczęliśmy przygodę z hiszpańskim, ale to na razie nic zaawansowanego. Język angielski pojawił się u nas dzięki tacie. To on rozmawia, śpiewa, czyta z córeczką w tym języku 😉 Ona uwielbia języki obce, więc kiedy mąż zaczął rozmawiać z nią po angielsku jej się to bardzo spodobało. Nie było żadnego buntu czy sprzeciwu. Ona słuchała i uczyła się tak jak języka polskiego i jak się później okazało ukraińskiego.
Tata pokazuje córeczce świat bez kart, bitów i słów (za to odpowiada mama). Pokazuje jej świat jeżdżąc na wycieczki, czytając encyklopedie, przez wspólne majsterkowanie i naprawianie sprzętów, spędzając razem czas za grą na pianinie i wygłupianiu się 😉 . On daje jej możliwość wiedzieć więcej, a ona chętnie z tych okazji korzysta.
Mnie on wspiera we wszystkim co robimy z córeczką, pomaga w przygotowaniu materiałów, z nim mogę porozmawiać o tym co mnie nurtuje, doradzić się i czasem wygadać jeśli tego potrzebuję. To, że mamy takie samo zdanie na temat wychowania i rozwoju naszej córeczki bardzo ułatwia nam życie. Dzięki temu zawsze możemy liczyć na wsparcie, wyrozumiałość i zgodę, nie musimy argumentować i udowadniać czemu chcemy coś zrobić.
Wspólne domanowanie jest łatwiejsze i bardziej efektywne. I wcale nie polega na oklejaniu domu kartami. Rozwój, ruch, odkrywania świata, poznawanie go wszystkimi zmysłami i najważniejsze – miłość do własnego dziecka, to jest to bez czego metoda Domana nie może istnieć. Myślę, że dużo rodziców są domanującymi nawet o tym nie wiedząc 🙂