Zabawa, nauka czy nauka prze zabawę? No wiadomo, że to ostatnie jest najlepsze i właściwie to każda zabawa jest nauką dla dziecka. Tak ono poznaje świat – bawiąc się. My jako rodzice ze swojej strony możemy tylko nie przeszkadzać i podążać za nim.
Chciałam się dziś podzielić pomysłem na kilka kolejnych wieczorów z dzieckiem, a mianowicie na zrobienie modelu Ziemi techniką Papier mâché. U nas wszystkie prace zajęły około dwóch tygodni, ale było warto. Dla mnie też bardzo ważne, że pomysł wyszedł od mojej córki, to ona pewnego dnia zaproponowała żebyśmy zrobiły kolejną planetę oprócz Marsa który powstał na początku tego roku. O tym jak zaczęła się nasza przygoda z papier mâché i dlaczego właściwie Mars był pierwszą planetą przeczytacie w tym wpisie.
Zrobienie Ziemi polega na tych samych krokach, czyli napompowaniu balonu do odpowiedniego rozmiaru. Potem oklejeniu balonu klejem z mąki i wody i kawałkami papieru do pakowania. Tym razem wykorzystałyśmy również papierowe torebki do wypieków, mieliśmy kilka po zakupie pieczywa. Po naklejeniu pierwszej warstwy odkładamy „planetę” żeby wyschła i następnego dnia albo kiedy nam przyjdzie do głowy 😉 naklejamy kolejną warstwę. Potem przychodzi czas na kolorowanie. My zaczęłyśmy od nakreślenia kontynentów i uzupełnienia oceanów, po wyschnięciu dobrałyśmy kolory lądów i gotowe.
Kolorując naszą Ziemię, przeżyłyśmy dużo wspaniałych chwil, cieszyłyśmy się i byłyśmy tu i teraz . Wiem, że ten czas na długo zostanie w pamięci. Moje dziecko już dawno nie było tak bardzo zaangażowane w pracy jak dziś, no po prostu pędzelek jej się palił, tak bardzo już chciała żeby powstały oceany i lądy na naszej planecie. Sama wybierała kolory, sama sprawdzała gdzie kontynenty a gdzie ocean, dopytywała się czemu tutaj używamy jasnozielony a w innym miejscu ciemny. Rozmawiałyśmy o tundrze, Arktyce i Antarktydzie.
Sprawdzała na mapie czy wszystko się zgadza, czy na pewno tam jest Nowa Zelandia i Grenlandia. No po prostu empirycznie z ogromną ciekawością poznawała i uporządkowywała sobie wiedzę o świecie. To jest niesamowite przeżycie dla mnie – móc to obserwować.
Myślę, że jakby w taki sposób byłam uczona w szkole, to ta cała wiedza zostałaby mi na całe życie. Po prostu wyobrazić sobie, jak uczniowie razem z nauczycielem klejąc warstwy papieru, rozmawiają o budowie Ziemi, z czego się składa gleba, jak tworzą się góry. Potem przechodząc do tworzenia gór, dolin i kolorowania całości, rozmawiając o tym jak powstały kontynenty, czym każdy się różni, jaki jest tam klimat, język, zabytki, i td. A dalej powstrzymuje nas tylko wyobraźnia. Mając taką własną Ziemię, można przechodzić od tematu do tematu, dodając co raz to nowe elementy: rzeki, jeziora, zwierzęta, zabytki, cuda świata i wszystko co dzieciom przyjdzie do głowy. Aż mi samej chciałoby się wrócić do geografii i poznać coś więcej 🙂
Nauka przez zabawę jest bezcenna. W książce Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi Marzeny Żylińskiej przeczytałam taki cytat i moim zdaniem jest ważne żeby o tym pamiętać i być świadomym tego, że każda aktywność i zabawa to nauka w czystej postaci :
„Praktyka pokazuje, że procesy uczenia się przebiegają najefektywniej, gdy ucząca się jednostka zapomina o tym , że się uczy, lub nie jest tego świadoma.”
Na dziś to wszystko. Bardzo chciałam się z wami podzielić tym pomysłem, bo jest to fajny sposób na zabawę w dzieckiem i myślę, że idealny na jesienne wieczory 🙂