„Ona wyjdzie wam na głowę, zobaczysz.” – takimi słowami dziś zareagował mój tata na propozycje córeczki żeby zrobić sobie nocny spacer po okolicy. Po 21 godzinie moja córka weszła do pokoju oznajmiając: „Idziemy na pole”. Jej dziadek, z którym właśnie rozmawiałam przez Skypa, szczerze się zdziwił i uśmiechnął na te słowa wnuczki, myśląc : „No jasne, ktoś teraz z tobą pójdzie. Trzeba iść spać a nie sobie wymyślać młoda damo”. Jakie ogromne było jego zdziwienie kiedy powiedziałam: „Ok, jeśli nie chcesz jeszcze spać, to idźcie z tatą na spacer” 🙂
Na prawdę nie spodziewałam się takiej reakcji z boku mojego ojca, który poważnie był oburzony. „Wy jej na wszystko pozwalacie! Dziecko ma wiedzieć co wolno, a co nie. Chciałbym zobaczyć jaka ona będzie kiedy dorośnie. Ona wyjdzie wam na głowę. Dziecko ma słuchać się rodziców” i tak dalej. Mieliśmy bardzo długą rozmowę na ten temat, akurat miałam chwilę i chciałam się dowiedzieć dlaczego jego zdaniem dziecko nie może pójść na spacer o 21 w nocy jeśli tego chce. I wiecie co? Nie dowiedziałam się nic oprócz tego, że mi coś takiego nigdy nikt nie pozwoliłby zrobić i że nas z siostrą wychowali bez żadnych takiego typu rzeczy. Na prawdę to jest smutne, że oprócz takiego uzasadnienia, właściwie nie miał prawdziwego godnego powodu, po prostu nie bo nie. Kiedy przytoczyłam mu swoje argumenty i powody dla którego uważam, że to dziecko ma decydować o sobie, udało mi się udowodnić, że moja decyzja pójścia za dzieckiem i towarzyszenia jej w realizowaniu pomysłów jest słuszna.
Po pierwsze, i to dla mnie jest najbardziej istotne – DOROSŁY NIGDY NIE WIE CO DZIECKO CHCE ZROBIĆ. Tyle razy się przekonałam, że dziecko najczęściej ma całkiem inny zamiar niż ten o którym myślimy. My dajemy farby i pędzelek, żeby pomalowało – ono miesza kolory i bawi się w robienie błotka; My kupujemy klocki żeby układało – ono sortuje według rozmiaru/koloru ; My idziemy na spacer żeby się przejść – ono odkrywa nowe tereny/ptaki/rodzaje chmur …. Można wiele przykładów opisać kiedy to my dorośli nie dorównujemy swoim dzieciom i przekonanie, że my jesteśmy lepsi, mądrzejsi i nas trzeba słuchać zawsze i wszędzie wydaje mi się bardzo naiwne, żeby nie powiedzieć inaczej.
Kiedyś przeczytałam takie słowa, które wypowiedział nauczyciel do swoich uczniów : „nie jestem mądrzejszy od was, mam po prostu większe doświadczenie”. Dziecko jest człowiekiem, rodzi się bardzo słabe ale już w kilka miesięcy potrafi nauczyć się o wiele wiele więcej niż dorosły człowiek w ciągu kilkunastu lat. Mały człowieczek jedynie potrzebuje odrobiny wsparcia i zaufania od swoich rodziców żeby pokazać im jaki ogromny potencjał płonie w tym malutkim ciałku. Ile razy dziecko zaskakuje dorosłego: jak szybko potrafi zdobywać umiejętności; jak długo pamięta przeżyte sytuacje; jak bardzo potrafi kochać; z jakim nieograniczonym pragnieniem chce dowiadywać się czym jest świat i wszystko co go wypełnia; jak walczy o swoje zdanie i jak bardzo chce realizować swoje pomysły. Zdumiewające jest to, że przez tyle lat tak mało dorosłych dało radę to zauważyć. Większość nadal postrzega siebie jak lepszych, mądrzejszych, sprawniejszych i godnych podziwu dorosłych.
Wracając do tematu naszego dzisiejszego nocnego spaceru. Dziecko wróciło pozytywnie zmęczone i od razu poszło do łóżka. Usnęła w 3 minuty i mam nadzieję, że będzie słodko spała aż do rana. 🙂
Kiedy zapytałam mojego tatę kiedy w takim razie dziecko ma zobaczyć wschód słońca, miasto w nocy? Usłyszałam ciszę, bo nie wiedział co powiedzieć. Jego argumenty i wielu dorosłych, którzy mówią, że dziecko nie jest gotowe, ma słuchać rodziców i temu podobne nie mają żadnego uzasadnienia. Po prostu on był tak wychowany, mnie tak wychował i sądzi, że to jest jedyny słuszny sposób, nawet nie zastanawiając się czemu. Czemu dziecko nie może pójść w nocy na spacer. Bo wielki dorosły powiedział, że NIE i tyle.
Chciałbym żeby rodzice słuchali swojego serca a nie głosu doświadczonych osób, którzy bardzo chcą „pomóc”. Nie mówię oczywiście, że we wszystkim, bo niektóre rady są bardzo cenne, wiadomo. Ale myślę, że najważniejsze, to przemyśleć informacje, zastanawiać się i myśleć krytycznie, czy aby na pewno tak jest jak nam doradzają.
Swoją drogą jestem bardzo wdzięczna swoim rodzicom, że jestem tym kim jestem, że udało im się bardzo dużo dobrego włożyć w moje wychowanie i rozwój. Bardzo to cenie i dziękuję za wszystko. 30 lat temu życie nie było takie łatwe jak teraz, ludzie musieli ciężko pracować żeby przeżyć. Znaleźć siły na spędzanie czasu z dzieckiem, być cierpliwym i kochającym rodzicem, udawało się na prawdę niektórym. Oni dali rade to zrobić.
A jak to jest u Was? Macie podobne doświadczenia? Dużo można by pisać na ten temat, bo jest tak powszechny, że chyba każdy miał lub ma podobne doświadczenia, ale na szczęście coraz więcej rodziców interesuje się potrzebami i rozwojem swoich pociech i dzięki temu coraz więcej jest szczęśliwych dzieci 🙂